To co przeczytasz przyda Ci się na całe życie. Tekst jest trochę przydługi, ale nie zniechęcaj się, bo wiele Ci się w głowie ułoży i będziesz mógł to praktycznie wykorzystać. Wdrażając to, o czym za chwilę napiszę staniesz się bardziej szczęśliwy i przede wszystkim niezależny. Znacznie łagodniej przejdziesz przez wszystkie burze w życiu, jak i zyskasz, a w zasadzie ODzyskasz zdolność szerszego postrzegania rzeczywistości (nie tylko tej fizycznej). Osobiście uważam, że od tego powinien zaczynać się rozwój osobisty/duchowy. Droga każdego z nas byłaby wówczas tak wyboista 😊 Nie pamiętam, czy nakreśliłam to w jakimś poście wcześniej, ale moją intencją pracy z/dla ludzi jest przypomnienie im o ich własnym autorytecie i rozbudzeniu mocy, która w nich drzemie. I wbrew pozorom, mentalno-emocjonalna niezależność prowadzi do jedności, co też jest, uważam, bardzo istotne w naszej ewolucji na tej planecie i nie tylko. I właśnie o wyjściu „poza” dualizm i bzdurne podziały (tworzone z zacięciem także w naszym duchowym światku) będzie pośrednio też tutaj.
Opiszę poniżej 3 filary dobrostanu, które w zasadzie są ze sobą ściśle powiązane, ale dla lepszego zrozumienia ich prawdziwego sensu i przejrzystości, stworzyłam ten podział. A są to:
1. Świadomość/Perspektywa
2. Akceptacja
3. Niezależność mentalno-emocjonalna
Ad. 1. ŚWIADOMOŚĆ/PERSPEKTYWA.
Zacznijmy od błędnego przekonania, rozpowszechnionego również w środowisku „duchowym”, że myśli kreują rzeczywistość. Słowa typu: uważaj, co myślisz, bo myśli stają się rzeczywistością; kontroluj swoje myśli; nie myśl negatywnie, czy słynne „myślę, więc jestem” Kartezjusza i interpretacje tych słów wprowadziły więcej zamieszania niż pożytku. Dlaczego? Prawda jest jednak taka, że sama myśl nie robi nic. Dopiero zaangażowanie się (nasza uwaga) w dane myśli tworzy całe konstrukcje mentalno-emocjonalne. Nazwijmy je wzorcami. Tak więc nie jesteś tym, o czym myślisz, a bardziej stajesz się tym, jakim myślom wierzysz i z jakimi myślami się identyfikujesz.
Zanim przejdę dalej, chciałabym krótko nakreślić, czym w jest umysł, pole mentalne i emocjonalne, bo to ważne. To wyszczególnienie powyżej znowu jest umowne, bo wszystko jest ze sobą oczywiście ściśle połączone. To tak jakby wziąć książkę i rozważać każdą kartkę z osobna. Jednak treść każdej kartki jest istotna w zrozumieniu całej książki. Tak więc umysł jest genialnym narzędziem – pod warunkiem odpowiedniego jego wykorzystania. Jest czymś w rodzaju joysticka do obsługi rzeczywistości. Za moich „smarkatych” czasów były właśnie joysticki, teraz chyba bardziej odpowiednim porównaniem byłby kontroler albo pad. Wybierz, co Ci bardziej odpowiada 😊 Nie jesteś swoim umysłem i jego treścią. Ty jesteś tym, który tego pada trzyma i naciska przyciski. Jesteś świadomością i arcyważne jest to, żeby sobie non-stop o tym przypominać. Pole mentalne (treść umysłu) jest z kolei przestrzenią informacyjną. Są osobiste pola mentalne, kolektywne i inne, a one wszystkie są ze sobą połączone. Czy masz tego świadomość czy nie, cały czas jesteś połączony z polem mentalnym kolektywu i nie tylko. Dlatego spora część myśli nie jest nawet Twoja. A większość Twoich myśli dzisiaj (wygenerowanych przez Ciebie) jest wypadkową Twoich wcześniejszych perspektyw i interpretacji. To taka zdarta płyta grająca wciąż tę samą melodię. I teraz najważniejsze – jeśli Ci się nie podobają Ci się Twoje myśli, to po prostu nie dawaj im uwagi. Nie angażuj się w nie, nie doprawiaj ich emocjami. Te negatywne, z którymi tak usilnie niemal wszyscy „rozwojowcy” walczą, znikną same, gdy wytracą swój ładunek energetyczny. Tak po prostu. Wyobraź sobie, że Twój umysł to autostrada, a myśli to przejeżdżające samochody. Ty jako świadomość (obserwator) patrzysz na to z boku i możesz wybrać, któremu samochodowi poświecisz uwagę. Możesz wybrać czy zaczniesz się zachwycać pięknym autem, kolorem jego lakieru, kształtem karoserii, albo dasz uwagę zardzewiałemu gruchotowi rozprawiając jaki on brzydki. Rozumiesz? Ty wybierasz, jakie auta (myśli) mają dla Ciebie znaczenie. Reszta aut nie ma znaczenia. Po chwili zauważasz coraz więcej aut, którym dałeś uwagę. I jeśli były to auta piękne, to teraz widzisz większość pięknych i masz powody, by jeszcze bardziej się zachwycać. Tak więc stań z boku, bądź obserwatorem swojego umysłu i nie pchaj się pod koła 😊 Świadomość jest obserwacją i wyborem. Dla ćwiczenia możesz się poczuć trochę poza ciałem i obserwuj siebie z góry. Po prostu wyobraź sobie, że patrzysz na siebie z góry. Jak na talerzu zobaczysz wówczas wszystkie swoje wzorce reakcyjne. Mało tego – nabierzesz dystansu także do swoich emocji. Perspektywa jest genialnym narzędziem do wykorzystania w niemal każdej sytuacji. Np. jesteś w trakcie kłótni i normalnym jest, że się w tę kłótnię angażujesz, bo ktoś uraził jakąś część Ciebie (najczęściej ego). Ale możesz na sekundę oprzytomnieć i spojrzeć na całą sytuację z góry/boku i zobaczyć w jakim absurdzie bierzesz udział.
Ad. 2. AKCEPTACJA – magiczna różdżka
Tak, akceptacja to naprawdę magiczna różdżka w byciu w dobrostanie. Zanim rozwinę temat, muszę jednak zaznaczyć, że akceptacja NIE JEST poddaniem się, brakiem działania czy tkwieniem w byciu ofiarą. Nie jest zgodą na okoliczności. Nie, nie i jeszcze raz nie. Akceptacja jest stanem spokoju ducha, stanem bez oporu i najlepszym punktem wyjścia dla wszelkich działań. Dla lepszego zrozumienia podam przykład. Powiedzmy, że Halina (imię przypadkowe) pracuje w firmie, gdzie naprawdę się stara i daje z siebie wszystko. Spodziewa się awansu i już w swojej głowie widzi siebie ten szczebelek wyżej, większe zarobki itd. Jak wiadomo, wkłada w te obrazy dużo emocji. Jednak kiedy przychodzi sądny dzień, okazuje się, że awans dostał kolega obok z mniejszym doświadczeniem i zasługami. Halina naturalnie doświadcza wielkiego rozczarowania i złości. I teraz ma dwie opcje: targana złością pójść i opierniczyć szefa, rzucić mu wypowiedzenie w twarz i szukać kolejnej pracy ze złością gotującą jej flaki :D lub zaakceptować to co się właśnie wydarzyło i potraktować to jako punkt wyjścia dla rozważenia co można w tej sytuacji zrobić. Scenariuszy mogłoby tu być wiele, ale chodzi mi o to, że akceptacja pozwala nam zachować stabilność emocjonalną i nie działać w rytmie polaryzacji. Wszyscy chcemy po prostu być szczęśliwi, prawda? Akceptacja już jest zmianą! Bo zmieniasz stan emocjonalny na neutralny. Drugą cudownością akceptacji jest to, że nie tworzymy oporu 😊 Co mam na myśli? Gdy przyłożysz ręce do ściany i zaczniesz na nią napierać, opór ściany stanie się bardziej odczuwalny, prawda? I tutaj dodam wskazówkę odnośnie afirmacji… Ludzie często klepią afirmacje, które są w kontraście do tego, co aktualnie doświadczają na zasadzie jestem biedny, to będę afirmował, że jestem bogaty, bo mam dość takiego życia. No i klops, bo pojawia się polaryzacja, a co za tym idzie – opór. Ale gdyby tak zaakceptować aktualną biedę (i tu powtórzę, żeby nie mylić akceptacji z poddaniem się) i potraktować ją jako punkt wyjścia, nie tworzymy przeciwnego wektora dla naszej afirmacji i nie aktywujemy naszego autosabotażu. Dokładną mechanikę działania akceptacji przy manifestowaniu opiszę dokładniej w innym poście. Na ten moment najważniejsze jest to, że akceptacja pozwala na działanie/zmiany bez napięć emocjonalnych. Pozwala na dokonywanie zmian w wewnętrzem spójności bez miotania się. Pewnie sobie myślisz: i gdzie ta magiczna różdżka? Nie deprecjonuj wartości akceptacji, bo akceptacja przyda się także szybkiego radzenia sobie z triggerami i trwałego zmieniania wzorców reakcyjnych. O tym też napiszę innym razem, żeby tutaj nie namieszać.
Ad. 3. NIEZALEŻNOŚĆ MENTALNO-EMOCJONALNA
Dlaczego nie napisałam „niezależność emocjonalna”? Dlatego, że myśli i emocji nie powinno się oddzielać, bo jedno wynika z drugiego. Dla głębszego zapoznania się z tematem, zachęcam Cię do przeczytania posta: Pętla myślowo – emocjonalna… Niezależność mentalno-emocjonalną zbudujesz przez neutralną (obiektywną) obserwację siebie i rzeczywistości, regulację emocjonalną i nietworzenie zależności emocjonalnych. Jak często pozwalasz, żeby okoliczności zewnętrzne lub inni ludzie wpływali na Twoje samopoczucie? Jak często przez pół dnia czujesz złość, bo rano w drodze do pracy ktoś wymusił pierwszeństwo i jeszcze pokazał Ci środkowy palec? :D Jak długo przeżywasz mniej przyjemne wydarzenia w swoim życiu? Pytam o to, bo nieważne, że zareagowałeś „po staremu” w odruchu. Ale ważne jest, żeby się na tym złapać, odpuścić i nie zasilać wzorca reakcyjnego. Emocje są jak myśli – niedokarmiane znikają. Pamiętasz małego głoda z reklamy znanych jogurtów? To wyobraź sobie, że emocje to takie małe głody – wiecznie głodne. A im bardziej karmisz niektóre z nich, tym bardziej głodne się stają. Więc na powyższym przykładzie agresji drogowej - jeśli dokarmiasz swoje wzburzenie myślami, swoimi racjami i mieleniem sytuacji, to nie zdziw się, jeśli złość rozciągnie się na inne sfery Twojego życia. Jeśli weźmiesz do ręki książkę, to trzymając ją chwilę nie odczujesz jej ciężaru., ale gdy będziesz ją trzymać w tej samej pozycji przez kilka godzin, wyda Ci się baaaardzo ciężka. Tak jest z trudnymi emocjami. Możemy ich doświadczać, ale nie przetrzymujmy ich zbyt długo, żeby mocnej nie bolało. Ale nie chodzi o to, żeby się z tego powodu teraz biczować, nie. Często słyszę na sesjach: już jestem taki „przerobiony”, jak to możliwe, ze jeszcze spotykają mnie nieprzyjemne sytuacje? I tu jest pies pogrzebany – oczekujemy, że okoliczności zewnętrzne się zmienią, zamiast dbać o swój wewnętrzny dobrostan. Wyznacznikiem tego jak bardzo jesteś „przerobiony” jest to w jaki sposób odpowiadasz na rzeczywistość, a nie co w niej jest. Bo tak na logikę… „Źli” ludzie też wiodą wypasione życia, a nie są „przerobieni”, co nie? Może jeszcze dodam, że nie chodzi o tłumienie emocji. Absolutnie nie! Od tego są, żeby je odczuwać, więc pozwól im być. Zresztą, tak na marginesie, jeśli zaakceptujesz całą paletę emocji w sobie i przestaniesz się odżegnywać od tych „złych”, to one naturalnie przestaną się do Ciebie dobijać. Jeśli stawiasz jakiejś myśli czy emocji opór, możesz być pewny, że stanie się natrętna. Zaakceptuj jej obecność i obserwuj bez zaangażowania, a opuści Twoje pole bardzo szybko. Ale samo obserwowanie stanów emocjonalnych nie robi nic poza uwolnieniem samej emocji. Nie zmienia to wzorca reakcyjnego. Wzór reakcyjny może zmienić tylko zmiana interpretacji. A przez zmianę interpretacji zmieniasz emocje powiązane z daną sytuacją, Przykładowo przeżywasz właśnie rozstanie i odczuwasz wiadome emocje. Cholernie silne emocje. To jest ok i to jest normalne. I teraz możesz oczywiście dokarmiać swoje emocje tworząc na potęgę myśli typu: jaki z niego gnojek, to jego wina, albo i moja, bo może coś ze mną tak, to niesprawiedliwe jak mnie potraktował itd. I przepuszczać je przez siebie nie zmieniając postrzegania sytuacji. Często w takich sytuacjach tworzy się bardzo silna pętla myślowo-emocjonalna i ludzie potrafią przez to rozpamiętywać byłych przez długie miesiące i lata wciąż odczuwając przykre emocje. Co z tym zrobić? Gdy doświadczasz czegoś trudnego w życiu – zaakceptuj tą sytuację. Już samo to pozwala szybko wyeliminować mentalną batalię w głowie i wprowadza odrobinę spokoju. Potem pozwól sobie na przepuszczenie emocji bez racjonalizowania ich i oceniania czy dokarmiania. Twój stan emocjonalny nie jest Tobą. Następnie wyciągnij wnioski z sytuacji – czego Cię nauczyła? Co zrozumiałeś dzięki niej? Czy nie stałeś się lepszym człowiekiem? Co dobrego z tej sytuacji wynika? Zadając sobie tego typu pytania przekierowujemy umysł na nowe rozwiązania i uzdrowienie. Pamiętaj, umysł to kontroler za pośrednictwem którego wprowadzasz odpowiednie dane do swojej gry. Przyjmij też szerszą perspektywę i podejdź do siebie z miłością, albo przynajmniej zastanów się jakiej rady udzieliłbyś swojemu najlepszemu przyjacielowi w takiej sytuacji i zrób to dla siebie. Zmiana postrzegania i inny sposób radzenia sobie z sytuacją prowadzi do powstania nowych ścieżek neuronalnych, a co za tym ile – do nowych wzorców reagowania. Naprawdę masz wpływ na to, jak się czujesz. Tylko weź za to odpowiedzialność i nie zrzucaj jej już na nikogo innego czy na okoliczności. Jeśli masz potrzebę pomarudzić, to wyznacz sobie na to czas (np. 30 min.) i umów się sam ze sobą, że poza tym czasem, będziesz się obserwować i nie będziesz już podsycał zamartwiania się czy negatywnych myśli. Odpowiedzialność = świadoma zdolność do odpowiedzi. Jej brak to reaktywność w nieświadomości. Przywróć sobie swoją moc, bo tylko Ty możesz to dla siebie zrobić. Jeśli nauczysz się regulować siebie, to stajesz się wolny i niezależny.
Podsumowując:
- Tylko TY możesz decydować o tym, jak się czujesz, jednak możesz też być jak chorągiewka na wietrze i poddawać się wszelkim wpływom
- Nie utożsamiaj się ze swoimi emocjami i myślami. Nie jest nimi, jesteś gospodarzem dla myśli i emocji i możesz nimi zarządzać regulując siebie
- Naturalnie pozbędziesz się niechcianych myśli, gdy przestaniesz dawać im uwagę i traktować je serio. Traktuj swoje myśli jak radio grające w tle – angażuj się tylko w te piosenki, które Ci się podobają.
- Bądź świadomy i obserwuj w neutralnej postawie siebie i rzeczywistość
- Nieważne co Ci się przytrafia, ważne jak to interpretujesz (przez interpretacje, założenia i ładunek emocjonalny tworzysz nowe zapisy w swojej podświadomości na przyszłość, ale też możesz utwierdzać się w starych)
- Nie bierz wszystkiego do siebie – ludzie najczęściej „mierzą swoją miarą”, a więc projektują na innych swoje przekonania
- Akceptacja jest magiczną różdżką dla zmiany i przetransformowania mniej przyjemnych stanów emocjonalnych. Pozwala pozostawać w spokoju wewnętrznym niezależnie od okoliczności, nie tworzy polaryzacji i niweluje opór. Jest także najżyźniejszą glebą dla pozytywnych zmian.
- Nie traktuj wszystkiego tak poważnie. Może Cię rozczaruję, ale nie jesteś pępkiem świata dla innych ludzi. Ale jesteś pępkiem świata dla siebie i pamiętaj, że każdy jest nim dla siebie.
- Emocje są wynikiem dawnych lub aktualnych interpretacji, więc nie kieruj się nimi przy podejmowaniu decyzji. Emocje to NIE jest CZUCIE/INTUICJA
- Problemem nie jest samo wydarzenie, ale nasza interpretacja i założenia odnośnie tej sytuacji. To nasz stosunek do wydarzeń powoduje cierpienie
- Sama myśl nie ma żadnej mocy. Nabiera mocy, gdy doładowujesz ją swoją wiarą w nią. Wzmacniasz ją w swoim polu mentalnym przez nadanie jej wartości.
Jak widzisz, to co napisałam jest prostą instrukcją. Choć to, że coś jest proste, nie znaczy, że jest łatwe. Jednak efekty jakie uzyskasz dzięki delikatnemu wysiłkowi, jaki włożysz w praktyczne wdrożenie tego w swoim życiu, są tego warte. Ale nie wierz mi na słowo, przekonaj się sam 😊 A tymczasem dziękuję Ci za cierpliwość i doczytanie tego tekstu do końca. Warto do niego wracać, bo za każdym razem odkryjesz w nim cos nowego 😊
Comments