O tym, jak wsadzić kij w szprychy i TRWALE zmienić kierunek.
Wszyscy mamy tendencję do szukania prostych rozwiązań. Ból -> tabletka, niechciana emocja -> odwrócenie uwagi, itp. Zauważyłam podobną tendencję w rozwoju duchowym. Wciskanie kitu, że jedna medytacja zmieni życie (czasami może, gdy przeżyjemy to na wszystkich poziomach i przez ten moment „oświecenia” zmienimy nasze postrzeganie, a przez to osobowość). Cóż.. era lifehacków. Przy okazji odczaruję tutaj słynne oświecenie… Tak naprawdę oświecenia doznajemy często w naszych życiach – to są właśnie te momenty ACHA! Są to po prostu momenty bardzo szerokiej perspektywy i głębszego wglądu. Więc każdy z nas jest oświecony 😊 Wracając do tematu… Jak wiadomo nasze myśli powodują pewne emocje, a emocje powodują następne myśli powiązane z tymi emocjami. I tak w kółko. Jakie rozwiązanie jest podawane w duchowym nurcie? Zmień myślenie, zacznij myśleć pozytywnie. Albo zmień to, co czujesz, a przez to zmienią się myśli. Słuszne stwierdzenia, ale według mnie niekompletne. Takie powierzchowne podejście do tematu sprawia, że mamy też powierzchowne rezultaty. Drugą kwestią jest to, że wymuszanie pozytywnego myślenia jest po prostu cholernie męczące. Dlaczego? Bo robimy coś wbrew sobie tak naprawdę. Dla większej jasności podam przykład. Ktoś kiedyś mądrze powiedział - jak posadziłeś jabłoń, nie spodziewaj się gruszek. Tak więc wyobraź sobie, że Twoja tożsamość jest drzewem – jabłonią. Myśli i efekty w Twoim życiu są owocami – w tym przypadku jabłkami. Myśląc pozytywnie czy robiąc jakieś cudowne medytacje próbujesz zerwać jabłka i powiesić gruszki. Rozumiesz już, dlaczego robisz w ten sposób coś wbrew sobie i dlaczego to takie męczące? Podobnie emocje – jeśli będziesz się regularnie suplementował fajnymi emocjami, zmieni się w końcu Twoje myślenie i Twoje ogólne samopoczucie. Jednak to też wymaga czasu i bardzo często zdarza się, że kiedy porzucisz suplementację, wraca stare życie. Brzmi znajomo? Ale nie porzucaj pozytywnego myślenia i suplementacji przyjemnymi wibracjami – to bardzo skuteczne narzędzia, gdy są WŁAŚCIWIE wykorzystywane. O tym jednak na koniec.
Przejdźmy do sedna, czyli co zrobić, żeby zamienić jabłoń na gruszę. Co zrobić, żeby nasze automatyczne myśli (słowa i obrazy, które pojawiają się w naszym umyśle bezwiednie) były lepsze i żeby nie przerzucać tony węgla łyżeczką? Kluczem są PRZEKONANIA. Wiem, już to słyszałeś nie raz… Zachęcam jednak, żebyś czytał dalej, bo i ten temat w rozwoju duchowym jest traktowany powierzchownie. Jak to DOKŁADNIE wygląda?
Przekonania są filtrem. Przekonania są pryzmatem, przez który patrzymy na nasze doświadczenia. To bardzo ważne, bo to właśnie nasze przekonania mogą ograniczać nasze doświadczenia, albo je wzbogacać. Znowu posłużę się przykładem, żebyś lepiej zapamiętał. Powiedzmy, że jesteś poszukiwaczem złota. Wyobraź sobie, że Twój zestaw przekonań jest jak sitko. Fajne doświadczenia są grudkami złota, a te mniej fajne piaskiem. Jeśli masz bardzo gęsto plecione sitko, to co zostaje Ci w sitku, gdy próbujesz cedzić? Wszystko. I piach i złoto (bo nie jest tak, że w życiu przytrafiają nam się same złe rzeczy, po prostu przez ilość piasku nie widzimy złota). Jednak gdy zmienimy sitko (zestaw bazowych przekonań) na takie z nieco większymi dziurkami (przez co zmienimy perspektywę), znajdujemy w naszym sitku złoto 😊 i nie mamy już w nim piasku.
Jakoś tak się utarło, że przekonania to niewidomo co i że trudno je zmienić, że są głęboko zakopane w podświadomości i trzeba przeprowadzać jakieś hokus-pokus, żeby je zmienić. Jeśli tak myślisz, to na dzień dobry strzelasz sobie w kolano. To też jest przekonanie, które można zmienić. Przekonania, to po prostu tezy, które kiedyś uznaliśmy za prawdę (naszą prawdę). Uznajemy coś za prawdę z różnych powodów: uznajemy kogoś za autorytet i bezwzględnie łykamy jak pelikan wszystko, co ów autorytet mówi (w dzieciństwie rodzice, w życiu dorosłym – sam wybierz), powtarzamy dane schematy utrwalając w sobie zasadność ich funkcjonowania (tradycja, zwyczaje, normy społeczne), interpretujemy zdarzenia i wyciągamy z nich wnioski tworząc założenia. A założenia tworzą kolejne przekonania.
Na czym więc tak naprawdę polega pozytywne myślenie i dlaczego nie ma trwałych efektów po „cudownych medytacjach”?
Przekonania tworzymy non stop. Tak, zmieniamy się cały czas i coś, co było naszą prawdą pięć lat temu, nie jest nią dzisiaj. Codziennie modyfikujemy sitko nie zdając sobie z tego sprawy. Codziennie interpretujemy zdarzenia i tworzymy założenia, np. pomyliłam się, to znaczy, że jestem głupia. Codziennie się konfigurujemy. I właśnie EFEKTYWNE pozytywne myślenie polega na tym, żeby przytomnie żyć, czyli utwierdzać się w swoich nowych (korzystnych) przekonaniach. Zresztą, umysł Ci w tym pomoże, bo on zawsze szuka potwierdzeń. Interpretować zdarzenia na nowo z szerszej perspektywy, zamiast interpretować nawykowo po staremu. Formułować konstruktywne konkluzje. Kwestionować, jeśli jakieś stwierdzenie nie przynosi nam korzyści. Teraz pewnie myślisz, że praca z przekonaniami to niekończąca się opowieść… I tak i nie. Trik polega na tym, żeby zlokalizować fundamentalne przekonania, bo to z nich „wyrastają” nasze codzienne przekonania, a potem pojawiają się tożsame z tymi przekonaniami myśli. Kiedy je zmienisz, naprawdę będzie Ci się żyło o wiele lżej i przyjemniej. No chyba, że wolisz codziennie robić 100 przysiadów, mieszać łyżeczką herbatę 3 razy w lewo i pojechać na setne warsztaty licząc, że jakaś boska siła zmieni Twoje życie. Sęk w tym, że to Ty jesteś tą boską siłą. I trwała zmiana przekonań zaczyna się właśnie od ustanowienia autorytetu w sobie. Reszta to tylko sugestie, które można rozważyć i przyjąć lub odrzucić. To, o czym piszę wynika z mojego doświadczenia. Mam za sobą stosy przeczytanych książek, których nawet nie pamiętam, dziesiątki warsztatów, które też niewiele wniosły w moje życie. A nie, przepraszam – wniosły po-warsztatowy haj i nic się nie zmieniało. Też szukałam świętego graala – cudownej metody zmieniającej wszystko w życiu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I co? I Nic. Dlaczego? Bo metodą jesteś TY. To Ty decydujesz (wierząc), czy dana metoda na Ciebie zadziała, to Ty masz w sobie wszystkie narzędzia do zmiany. Nie chcę tutaj krytykować wszelkich praktyk duchowych, bo to super dodatki, ale to właśnie Ty nadajesz im moc przez nadanie im znaczenia i przez wiarę w ich skuteczność.
Pozytywne myślenie służy do utwierdzania się w nowych przekonaniach, a nie do kreowania rzeczywistości na siłę.
Prawdą dla Ciebie jest każda historia, którą sobie i o sobie opowiadasz. Historia, którą opowiadasz jest wynikiem Twoich przekonań o sobie i o świecie. Historia, którą opowiadasz i Twoje przekonania o sobie i o świecie, są rdzeniem Twojej tożsamości i reszta się do tego dopasowuje. Myślisz, że tożsamości/osobowości/charakteru nie można zmienić? Ano można, ale o tym innym razem…
Comments